Premiera "Czekając na Godota" w reż. P. Cieplaka w Teatrze Narodowym - w sobotę
"Moją intencją, podejściem do pracy nad +Czekając na Godota+ było to, by wkopać się jak najgłębiej w to, co napisał Beckett i precyzyjnie prześledzić, jak to napisał. Uświadomić sobie, gdzie napisał pauzy, czym jest myśl zapisana w niesłychanie precyzyjny sposób w tekście napisanym 70 lat temu" - wyjaśnił Piotr Cieplak.
Przyznał, że "w trakcie pracy nad przedstawieniem intrygujące było pytanie: czy +Czekając na Godota+ oraz kwestie filozoficzne, artystyczne, jakie ten tekst porusza, po tych 70 latach nadal są tak dojmujące". "Mnie się wydaje, że tak. Myślę, że one są w jakimś sensie dotkliwsze niż wtedy" - zaznaczył reżyser.
Cieplak zwrócił uwagę, że "w tekście sztuki odnaleźć można elementy świadczące o głębokim humanizmie". "Gest podania drugiemu marchewki, okrycia go marynarką są absolutnie wywiedzione z tekstu Becketta, choć być może trochę odbiegają od stereotypu, którym ta sztuka przez te dekady obrosła; że to jest tekst nihilistyczny i że nic się bohaterom nie udaje" - mówił. "I że w związku z tym tkwimy w skalistej, pustynnej okolicy, która jest jak potrzask" - tłumaczył. "Tymczasem wydaje mi się, iż ta niewiedza bohaterów, ta nieruchomość miejsca i czasu, towarzyszący czekaniu ból i wysiłek - to nie jest najgłębsza warstwa i puenta tego spektaklu - lecz, że jest to stan, który nam towarzyszy przez całe życie" - wyjaśnił.
"Trochę nie wiemy, jak odpowiedzieć na najistotniejsze pytania. Jest? Nie jest? Pójść w prawo, czy w lewo?" - mówił. "Takie poczucie niewiedzy, poza swoim tragicznym ciężarem, posiada również drugą stronę, heroiczną. Bo co z tą niewiedzą bohaterowie, człowiek czyni. Bohaterowie Becketta z niejasnych powodów - a podejrzewam, ze z pięknych powodów - w finale spektaklu jednak nie odchodzą, nadal będą czekać. Mówią, że idą, a nie idą" - tłumaczył reżyser.
"I to jest nadzwyczajne, niezwykle człowiecze. Ja już dla siebie samego w tym słyszę, dostrzegam zapisaną przez autora głęboką intuicję metafizyczną" - podkreślił Cieplak.
Pytany, kim są bohaterowie "Czekając na Godota" w jego spektaklu, Cieplak powiedział: "to my, czyli ludzkość". "To takie istoty, które dużo gadają, mylą, boją się. Trochę mądrzy, trochę głupi, małostkowi, interesowni. Autor bardzo dba o to, żeby tę równowagę pomiędzy ich wzniosłością a prozaicznością utrzymać i wymieszać te ich aspekty" - wyjaśnił.
"Samuel Beckett napisał tragikomedię - i bardzo dbamy o to, by na scenie harmonijnie połączyć żywioły komiczny i tragiczny" - zapewnił Piotr Cieplak.
W zapowiedzi przedstawienia przypomniano, że "bohaterów poznajemy na pustej scenie – z kamieniem, drzewem i księżycem – a jednocześnie w wieczności". "Są zagubieni. Czasem postępują wobec siebie okrutnie, czasem pochylają się nad sobą wzajemnie, czasem bezceremonialnie z siebie drwią. Żyją i czekają. Bo co może zrobić człowiek? Kiedy od nieskończoności stoi oko w oko z niewiadomą, a od siedemdziesięciu lat gra w dramacie Becketta?" - czytamy w informacji o premierze.
"Poszukiwanie w sobie stałego punktu, choćby namiastki pewności jest w istocie Hiobowe, a jednocześnie tragikomiczne. Klasyczny już dramat Becketta kończy się słowami i didaskaliami: +To co, idziemy? / Chodźmy. Nie ruszają się+. +To jest nadzwyczajne! Ja w tym widzę rodzaj heroizmu. Jak nazwać to, co sprawia, że pozostają pod drzewem i czekają? Skąd ta dzielność?+ – pyta w spektaklu reżyser" - napisano w zapowiedzi.
"Debiut teatralny Samuela Becketta uważa się za jedno z najważniejszych wydarzeń teatralnych XX wieku. +Co robimy? Czekamy. (…) Czekamy na Godota+ – kwestie te po raz pierwszy padły na scenie paryskiego Théâtre de Babylone w 1953 r., reżyserował Roger Blin. Reżyser, który grał Pozza, stwierdził wówczas: +w Godocie jest wszystko to, co ludzie chcieli w nim dostrzec. Wszelkie najbardziej fantazyjne i najbardziej poważne interpretacje zawarł w tekście sam Beckett+" - napisano na stronie Teatru Narodowego.
Jak przypomniano, "po paryskiej premierze Czesław Miłosz zastanawiał się: +co sądzić o cywilizacji, która dokonuje zapierających dech odkryć naukowych, wysyła pojazdy na inne planety i zarazem rozpoznaje siebie w takim pisarzu jak Beckett?".
"Piotr Cieplak wraca do +Czekając na Godota+ po 70 latach od prapremiery. Czy to już dzieło klasyczne? Czy wciąż ma awangardową siłę? I czy dalej jeszcze czekamy?" - czytamy w zapowiedzi spektaklu.
Jak dotąd Piotr Cieplak zrealizował w teatrze tylko jedną sztukę Becketta. Były to "Szczęśliwe dni" w stołecznym Teatrze Polonia (prem. 12 stycznia 2007).
"Czekając na Godota" Samuela Becketta w przekładzie Antoniego Libery. Reżyseria - Piotr Cieplak. Scenografię i kostiumy zaprojektował Andrzej Witkowski. Reżyseria światła - Piotr Cieplak i Andrzej Witkowski.
Występują: Mariusz Benoit (Estragon), Jerzy Radziwiłowicz (Vladimir), Bartłomiej Bobrowski (Lucky), Cezary Kosiński (Pozzo) oraz Oliwier Felczak / Franciszek Krupowicz (Chłopiec).
Premiera - 9 grudnia o godz. 19 na Scenie Studio Teatru Narodowego w Warszawie. Kolejne przedstawienia - 10 oraz 12-14 grudnia.
W XXI wieku na polskich scenach "Czekając na Godota" wyreżyserowali: Stanisław Świder w Teatrze im. L. Solskiego w Tarnowie (prem. 8 stycznia 2000), Jerzy Zegalski w Teatrze Śląskim im. S. Wyspiańskiego w Katowicach (prem. 15 kwietnia 2000), Krzysztof Rościszewski w Olsztyńskim Teatrze Lalek (prem. 22 maja 2004), Wojciech Bartoszek w Teatrze Nowym w Łodzi (prem. 26 listopada 2004), Tomasz Hynek w Teatrze im. J. Kochanowskiego w Opolu (prem. pod tytułem "god.com" 28 stycznia 2006), Stanisław Świder w Centrum Kultury Teatr w Grudziądzu (prem. 31 stycznia 2006), Antoni Libera w Teatrze Narodowym w Warszawie (prem. 30 czerwca 2006), Norbert Rakowski w Art Station Foundation w Poznaniu (spektakl "Flow" na motywach sztuki Becketta, prem. 21 października 2006), Jan Machulski w Nowym Teatrze w Słupsku (prem. 5 stycznia 2007), Krzysztof Rościszewski w Teatrze im. A. Sewruka w Elblągu (prem. 6 czerwca 2008), Tatiana Malinowska-Tyszkiewicz w szczecińskim Teatrze "nie ma" (prem. 25 czerwca 2010) i Michał Borczuch w Teatrze im. S. Jaracza w Łodzi (prem. 15 października 2016).(PAP)
autor: Grzegorz Janikowski
gj/ pat/